Home relacja Gruzja 2013 – relacja część 1 (dolot, Kazbegi, Cminda Sameba i inne)
Gruzja 2013 – relacja część 1 (dolot, Kazbegi, Cminda Sameba i inne)

Gruzja 2013 – relacja część 1 (dolot, Kazbegi, Cminda Sameba i inne)

Czas na kolejną wycieczkę. Tym razem, dzięki lotom Wizz Air, wybieramy się na tydzień do Gruzji.
Niestety tym razem nie daliśmy radę pisać relacji na żywo, ale nadrabiamy zaległości:)

Gdy 14 lutego pojawiły się loty Wizz Air z Warszawy do Kutaisi w Gruzji, długo się nie zastanawialiśmy. Udało nam się kupić bilety w rewelacyjnej (i chyba najniższej w historii) cenie 35,20 PLN, czyli łącznie 70,40 PLN w dwie strony!

Dodatkowo tego samego dnia pojawiła się nowa pula biletów PolskiegoBusa, dzięki czemu udało nam się kupić dojazd/powrót z Warszawy za 7 PLN w każdą stronę (1 PLN za pierwszą osobę + 5 PLN za drugą osobę + 1 PLN opłaty za rezerwację)

Same loty przedstawiają się następująco:

22 maja Warszawa – Kutaisi 06:00 – 11:05
29 maja Kutaisi – Warszawa 11:35 – 12:50

Do tego zaliczamy gruzińską krajówka liniami Georgian Airways:

28 maja Tbilisi – Batumi (TBS-BUS) 14:45 – 15:20

Noclegi w Tbilisi zarezerwowaliśmy w Joe poprzez portal AirBnb, natomiast ostatnią noc z 28 na 29 maja spędzimy w 4-osobowym pokoju w Kutaisi Hostel Center.

Nasz ramowy plan wygląda mniej więcej tak:
– od razu z lotniska jechać marszrutka do Tbilisi, gdzie chcemy zdążyć złapać marszrutkę do Kazbegi. Tam po noclegu, z samego rana chcemy dojść aż do samego początku lodowca, po drodze zaczepiając o Kościół Świętej Trójcy (Cminda Sameba / Gergeti Trinity Church – jak zwał tak zwał) oraz zdążyc na ostatnią powrotną marszrutkę z Kazbegi do Tblisi.
– następne dni poświęcamy na Tbilisi i okolice: Gori, Mtskheta, Dawid Garedża i inne
– 27 maja wieczorem wyruszamy nocnym pociągiem do Batumi
– od 28 maja rano (przyjazd pociągu jest o 7 rano) zwiedzamy Batumi i Kutaisi
– 29 maja to powrót do Polski

Dzień 0 (21 maja, wtorek):

Ten dzień to tylko przejazd PolskimBusem z Wrocławia do Warszawy. Podróż przebiega bez specjalnych wrażeń – ot to po prostu PolskiBus. Do Warszawy docieramy około 21 i udajemy się na kolację ze znajomymi.
Noc krótką, bo krótką spędzamy u Asi i Kamila. Przy okazji odwiedzin przekazujemy im kupione dla nich w Chinach książki. Kładziemy się spać około 1.

Dzień 1 (22 maja, środa):

Pobudkę robimy ok 3:30 i zbieramy się na nocny autobus jeżdżący na lotnisko. Przejazd trwa krótko, bo spaliśmy niedaleko lotniska.

Ponieważ mamy zrobioną odprawę online i sam bagaż podręczny idziemy na kontrolę security. Ta przebiega szybko i bezproblemowo.

Niestety budki z kontrolą paszportową są jeszcze nieczynne i musimy poczekać kilka minut na ich otwarcie. Po przejściu chcieliśmy wrócić przez kontrolę paszportową, niestety strażnicy nam to uniemożliwiają. Na moje pytanie co w wypadku rezygnacji z lotu, uzyskują odpowiedź, iż owszem można wrócić na strefę “przed paszportami” ale dopiero PO odlocie samolotu.
Dziwne….

Już za chwilę będzie boarding:

P1160690

Wchodzimy do naszego samolotu + lotnisko w Warszawie:

P1160697

P1160713

Sam lot przebiega raczej standardowo, chociaż po drodze kilka razy nami zatrzęsło. Większość lotu przesypiamy, ale udaje nam się zrobić kilka zdjęć.

P1160729

P1160736

P1160742

P1160745

P1160750

P1160755

Terminal w Kutaisi jest mały, ale całkiem ładny:

P1160759

P1160766

Po przylocie kontrola paszportowa przebiega bardzo sprawnie, chociaż stosunkowo wolno. Pani pstryka nam zdjęcie kamerą a na koniec – w języku polskim – życzy “udanego pobytu w Gruzji”.

Jeszcze na hali przylotów atakując nas naganiacze z marszrutek i taksówek. Cena za kurs do Tbilisi jest jedna i ustalona (ale i tak polecamy się spytać najpierw o cenę) – wynosi ona 15 lari/10 USD/7.5 EUR (czyli ok 30 PLN)
Można jechać też np tylko do Kutaisi albo do Batumi.

P1160773

Pakujemy się do jednej z marszrutek, a po chwili zbierania pasażerów ruszamy w drogę. Jedziemy m.in. razem z Tomkiem i Martą (oni też chcą jechać od razu do Kazegi) oraz z Tomkiem i siostrą (ich spotkamy później w Kazbegi)

P1160771

Pierwszy przystanek zaliczamy w Kutaisi na stacji benzynowej, przy której jest bankomat. Można tutaj także wymienić pieniądze w kantorze.

Kupujemy gruzińskie piwo i ruszamy dalej:

P1160785

Po drodze stajemy raz jeszcze. Tym razem w przydrożnej knajpce, gdzie można zjeść obiad i np. skorzystać z toalety.

Kilka fotek z drogi do Tbilisi.

P1160774

P1160776

P1160780

P1160782

P1160788



P1160791

P1160795

P1160798

Około 16 docieramy do Tbilisi na dworzec Didube. Z tego samego dworca odjeżdżają marszrutki do Kazbegi. Zajmujemy miejsca w jednej z nich. Koszt przejazdu to 10 lari.

Mamy na tyle dużo czasu, iż spokojnie robimy zakupy na dworcowym targowisku. Kupujemy chleb, jakieś bułki z mięsem, wodę, gruziński hamburger itp. Ja kupuje także gruzińską kartę sim z sieci Magti. Kosztuje ona 6 lari – stan początkowy konta to 1 lari. Starczy do kontaktu gospodarzem w Tbilisi. Dwa dni później aktywuje też pakiet internetowy: 500 MB za 10 lari, ważność 1 miesiąc.

Około godziny 17 Gruzińską Drogą Wojenną ruszamy do Kazbegi. Ponieważ jedziemy “zwykłą” marszrutką, to nie zatrzymujemy się przy poszczególnych atrakcjach itp. tylko jedziemy przed siebie rozglądając się w koło, bo tak pięknie.
Jak to w marszrutce: poznajemy Anię – kolejną Polkę.

Udaje nam się jednak zrobić kilka zdjęć:

P1160812

P1160818

P1160824

P1160825

P1160846

P1160851

P1160856

P1160858

P1160861

P1160869

P1160876

Pojawiają się ośnieżone szczyty:

P1160893

P1160907

P1160910

Jest i pomnik Przyjaźni Gruzińsko – Rosyjskiej:

P1160945

P1160948

P1160951

Po drodze łapie nas ulewa:

P1160920

Ktoś wie co to jest?

P1160974

A na koniec – Garbani – podczas pierwszej podróży do Chin kupiliśmy parasolkę takiej firmy. Być może została tutaj wyprodukowana? :)

P1160999

Do Kazbegi docieramy około 20. Obecna nazwa Kazbegi to Stepantsminda, ale każdy i tak posługuje się nazwą Kazbegi.

Od razu zaczepiają nas gospodarze i oferują swoje guesthousy z “hot łoter” i innymi. Odwiedzamy jeden z nich – zatrzymują się tam Marta z Tomkiem. My natomiast idziemy do polecanej w internecie (oraz Lonely Planet) Nazi.

Nazi Guesthouse znajduje się ok. 10 minut drogi piechotą od głównego placu Kazbegi. Nazi ma wolne miejsca w 10 osobowym dormie – sam nocleg kosztuje 20 lari, a z wyżywieniem 45 lari. Bierzemy sam nocleg.
Lokalizacja Nazi Guesthouse: KLIK, email kontaktowy: [email protected]

Po rozpakowaniu idziemy do przyrynkowej restauracji. Nie jest tam super tanio, ale jak się potem dowiedzieliśmy – chyba najsmaczniej z całej wioski. Knajpa jest już prawie pełna. Zamawiamy butelkę wina, zupę oraz pierożki khinkali.
W restauracji obowiązuje dziwna zasada – można zamówić minimum 15 khinkali na raz. No cóż – bierzemy:

2013-05-22 21.56.03

Jest ich dużo i wiemy, że nie damy im rady. Częstujemy resztę osób w knajpie przy okazji rozweselając całą obsługę:) Kolacja zajmuje nam trochę czasu na jedzeniu i rozmowach o podróżach.

Zanim wrócimy do Nazi i wykąpiemy się jest już północ. Okazuje się, iż inni lokatorzy to praktycznie sami Polacy. Zapraszają nas na chwilę do kuchni i częstują winem. Jesteśmy zmęczeni, ale jakoś dajemy radę:)

Otrzymujemy od nich dużo informacji na temat wejścia do monastyru Cminda Sameba oraz drogi w stronę lodowca (pozdrowienia dla Piotra z żoną, Grażyny i reszty ekipy).
Kładziemy się spać koło 1 w nocy. Pobudka już po 7 rano.





Strony: 1 2 3


mleko

Komentarz(64)

  1. Super relacja mleko:) Jeśli chodzi o pytanie na 1 stronie “co to” to są to wapienne nacieki i spora atrakcja. Identyczne wystepuja w Pamukkale:) Przez zawartosc tlenkow metali w wodzie zabarwione miejscami na rdzawy kolor i inne. Jest tez ujecie wody mineralnej.

    Ze swojej strony MEGA pozdawiam psa numer dwa – spotkanego przez Was pod Swieca Trojca, ktory towarzyszyl mi przez ladnych kilka km:) Przy okazji – jak ktos chce zobaczyc Kazbek i inne szczyty to w Kazbegach trzeba byc z samego rana.

  2. super :). ale chyba nie dotarliście do lodowca z tego co widzę – żeby dotrzeć do właściwego jęzora Gerget trzeba przekroczyć szaloną rzekę, a tu wzmianki o tym nie ma ani zdjęcia? zajęłoby to Wam sporo czasu. pozdrowienia!

  3. Super relacja! Właśnie się tam wybieramy za dwa tygodnie. Czy spotkaliście kogoś kto zdobywał Kazbek, jak warunki tam teraz panują? Proszę o drugą część z cenami i godzinami odjazdów waszych środków transportu :)

  4. super relacja i fotki … czekamy na kolejne części …
    my lecimy w październiku i z pewnością skorzystamy z porad
    i pomysłów na zwiedzenie Gruzji … Dzięki !!! :-)

  5. Kafirm na chwilę obecną staram się to wszystko jakoś rozplanować, a Kazbek jest jedną z opcji. Ty się wybierasz?

  6. Witajcie! Dzięki za pozdrowienia :-) Bardzo ładne zdjęcia zrobiliście. Z przyjemnością powspominałem kaukaskie spacery. Nie miałem pojęcia, że jesteście autorami MlecznychPodróży i GdzieWyjechać. Często na te blogi zaglądam. Gratuluję pomysłów i podziwiam Waszą pracowitość. Udanych wojaży życzę

  7. Czekam na dalszą część relacji :) Świetne zdjęcia, szczególnie zbiegające i pijące krowy :P
    Pozdrawiam

  8. Jeszcze koniecznie twierdza w Achalciche, Wardzia, i góry w Adżarii, cudna Swanetia z wieżami obronnymi i lodowce, Borżomi, Sighnani, Kachetia itd…..

  9. A do lodowca udało się dotrzeć? Wybieram się tam za miesiąc, i mam właśnie w planach ten lodowiec. Ile czasu potrzeba żeby do niego dojść? Czytałem ze jeden dzień w 2 strony starczy. Widzę, że sporo osób tu zagląda które już tam były, dlatego poproszę o wszelkie informacje.

  10. Po kolei

    – my jesteśmy tylko od Mlecznych, gdziewyjechac.pl to inna ekipa:)

    – do lodowca nie doszlismy

    – lodowiec to ponoc ok 10 godzin z wioski do lodowca

  11. Ok, dzięki za info, 10 godz. do lodowca to sporo. A jeszcze pytanko odnośnie kasy. Jaką walutę tam brać na wymianę? Euro czy $?

  12. Ja mialem troche USD i troche EUR, ale nie liczyłem ktore się bardziej opłacała (roznice i tak pewnie były niewielkie)

  13. No to świetnie, dzięki za informacje Mleko. Ja z dziewczyną lecimy 22.07, na początek Tbilisi i okolice, potem droga wojenna (ale ze zwiedzaniem, mój aparat i moje serce eksploduje jak takie widoki zza okna marszrutki będę podziwiać), na trochę w góry a potem na koniec Batumi. Trochę mnie zmartwiliście tymi 10 godzinami do lodowca, ale nic, coś się pomyśli. Czekam z niecierpliwością na dalsze relacje, bo mam jeszcze 2-3 dni naszej wycieczki do zagospodarowania i może coś nam się wyjątkowo spodoba:)

  14. Wg. moich informacji 7-9h potrzeba by dojść do meteostacji. Do lodowca powinno być ok 4-5h w zależności od tempa. Nie wiem tylko czy od kościoła czy z wioski.

  15. @ mleko: Czy w Kutaisi na terminalu są już jakieś placówki banków otwarte? W TBS jest ich chyba z 5 i z wymianą waluty nie ma żadnego problemu, ceny bardzo dobre. W zasadzie przy wyjeździe turystycznym nie ma znaczenia czy bierze się EUR czy USD. I drugie pytanie: czy terminal w KUT jest zamykany na noc?

    Dla wybierających się do Gruzji miłośników psów: Radzę starać się ograniczać bliskie kontakty z przypadkowo spotkanymi psami. W zasadzie nikt ich tam nie szczepi ani nie sterylizuje. Rozmnażają się na potęgę i można je spotkać w ilościach hurtowych… smutne to, ale sporo z nich jest niestety zarażonych wścieklizną, więc naprawdę przestrzegam… zapewniam, że nie chcielibyście się przekonać jak wygląda gruziński szpital na prowincji…

  16. Tempo trekkingu to naprawdę kwestia kondycji. Ja i dwóch znajomych ruszyliśmy z dołu z Kazbegi (z plecakami na 5 dni, namiotem i całym sprzętem typu raki czekany śpiwory itd.) o 13.oo, o 17.oo byliśmy nad rzeką, 15 minut na przekroczenie rzeki i się rozbiliśmy a na drugi dzień ruszyliśmy dalej. Do lodowca stamtąd szliśmy 2h i potem dalej do meteo.
    Przy wejściu na lodowiec spotkaliśmy się ze znajomymi GOPRowcami – też z plecakami i sprzętem. Ruszyli z Kazbegi o 7 rano, przy lodowcu byli o 14, ale to ludzie z naprawdę dobrą kondycją.

    Weźcie pod uwagę opady i pogodę ogólnie o tej porze roku. My w drodze powrotnej trafiliśmy na wyższy stan wody (to było ok. 25.08) i przekroczenie rzeki w drodze powrotnej zajęło nam godzinę, trzeba mieć porządne wyższe buty najlepiej mocno zaimpregnowane).

  17. Witam.Odnośnie trasy do lodowca. Nam dojście do lodowca i powrót do Kazbegi zajął łącznie dokładnie 10,5 godziny, tak więc spokojnie da się “zrobić” w 1 dzień. Byliśmy dokładnie w tym samym terminie co autorzy blogu :-) czyli koniec maja – mniej więcej od połowy trasy leży sporo śniegu więc warto mieć porządne buty.

  18. hah! byliśmy chyba w Kazbegi w tym samym czasie, też poznałam Kubę :P i na zdjęciu niezastąpiony, najlepszy na świecie kelner – Rudolf (nie przypomina Wam postaci granej przez Borysa Szyca w ‘przepisie na życie’?)

    Gruzja najpiękniejszym miejscem na Ziemi, wracam tam w sierpniu :)

  19. My byliśmy w kwietniu, cel to zrobienie zdjęć widokówek z Cminda Sameba, przepiękne miejsce, było trochę śniegu po drodze, dopiero zaczynał topnieć. We wiosce Stepanaminda są jezcze dwa inne bary/restauracje gdzie jest bardziej domowe jedzenie i gdzie można zobaczyć gospodynię jak kleji nasze przepyszne hinkali. Ogólnie tak bardzo się spodobało że wracamy w lipcu znowu!! (do Swanetti)

  20. Średnia relacja, brakuje mi kilku konkretów. Zamiast informacji typu tej o przypałętaniu się psa, wolałbym poznać dokładne czasy przejazdu marszrutkami albo ceny posiłków.

    1. W sprawie marszrutek…

      na str. 1:
      “Jeszcze na hali przylotów atakując nas naganiacze z marszrutek i taksówek. Cena za kurs do Tbilisi jest jedna i ustalona (ale i tak polecamy się spytać najpierw o cenę) ? wynosi ona 15 lari/10 USD/7.5 EUR (czyli ok 30 PLN)”

      “Około 16 docieramy do Tbilisi na dworzec Didube. Z tego samego dworca odjeżdżają marszrutki do Kazbegi. Zajmujemy miejsca w jednej z nich. Koszt przejazdu to 10 lari.”

      na str. 3: “Następnie idziemy coś zjeść, odebrać bagaże, a potem za 10 lari wracamy marszrutką do Tbilisi.”

      z drugiej cześci relacji:

      “Metrem jedziemy na dworzec Samgori, z którego odjeżdżają marszrutki do Sighnagi. Na dworzec docieramy o 10.55, płacimy 10 lari od osoby, a marszrutka rusza dokładnie o 11. Na szczęście długo nie musieliśmy czekać:)”

      “Zjechaliśmy z Sighnagi taksówką (4 lari łącznie) do pobliskiej wioski Tsnori.”

      “Tam mieliśmy złapać marszrutkę do Telavi, ale żadnej nie było. Na szczęście była inna, która jechała kawałek w tamtym kierunku. Korzystamy z okazji, za przejazd płacimy po 2 lari, ale jesteśmy już 20 km bliżej celu ? wylądowaliśmy bowiem w Bukurtshikhe.”

      Mało?

      1. Mało. Dobrze że podajecie o której dotarliście na miejsce, ale to mi w dalszym ciągu nie mówi, ile czasu jechaliście. No i nie czepiałem się braku informacji z cenami przejazdów, tylko braku cen posiłków w knajpach.
        Co nie zmiena faktu, że i tak swój wypad będę opierał w znacznym stopniu na Waszej relacji, za co dzięki.

  21. sporo cennych informacji, my lecimy do kutaisi w ostatnim tygodniu października, interesuje nas Kazbeg, Cminda Sameba i lekki treking po okolicy. czy ktoś z Was był tam o tej porze roku, nie jest już zbyt późno? Chodzi o śnieg, złą pogodę, ewentualnie nieprzejezdne drogi itp.

  22. świetna relacja już nie mogę się doczekać przyszłego roku własnie zakupiłam bilet za 205 zl na wrzesień 2014 do tam i z powrotem promocja

  23. Jestem Gruzinką, studiuje w Polsce ale na lato przyjechałam do Gruzji. Bardzo lubię spędzać czas z Polakami, dlatego zdecydowałam połączyć praca i hobby razem. Mogłabym być przewodnikiem, pomóc planować i organizować wakacje w Gruzji (max 6 osób). Rozumiem że czasami z biura podróży drogo kosztuje, z drugiej strony też jest trudno sam planować trasę nie znając język i kraj. Właśnie chętnie bym pomogła, pokazała piękna Gruzja w dobrych cenach. Szczególnie na prywat. [email protected]

Opublikuj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *