Czas na kolejną wycieczkę. Tym razem, dzięki lotom Wizz Air, wybieramy się na tydzień do Gruzji.
Niestety tym razem nie daliśmy radę pisać relacji na żywo, ale nadrabiamy zaległości:)
Gdy 14 lutego pojawiły się loty Wizz Air z Warszawy do Kutaisi w Gruzji, długo się nie zastanawialiśmy. Udało nam się kupić bilety w rewelacyjnej (i chyba najniższej w historii) cenie 35,20 PLN, czyli łącznie 70,40 PLN w dwie strony!
Dodatkowo tego samego dnia pojawiła się nowa pula biletów PolskiegoBusa, dzięki czemu udało nam się kupić dojazd/powrót z Warszawy za 7 PLN w każdą stronę (1 PLN za pierwszą osobę + 5 PLN za drugą osobę + 1 PLN opłaty za rezerwację)
Same loty przedstawiają się następująco:
22 maja Warszawa – Kutaisi 06:00 – 11:05
29 maja Kutaisi – Warszawa 11:35 – 12:50
Do tego zaliczamy gruzińską krajówka liniami Georgian Airways:
28 maja Tbilisi – Batumi (TBS-BUS) 14:45 – 15:20
Noclegi w Tbilisi zarezerwowaliśmy w Joe poprzez portal AirBnb, natomiast ostatnią noc z 28 na 29 maja spędzimy w 4-osobowym pokoju w Kutaisi Hostel Center.
Nasz ramowy plan wygląda mniej więcej tak:
– od razu z lotniska jechać marszrutka do Tbilisi, gdzie chcemy zdążyć złapać marszrutkę do Kazbegi. Tam po noclegu, z samego rana chcemy dojść aż do samego początku lodowca, po drodze zaczepiając o Kościół Świętej Trójcy (Cminda Sameba / Gergeti Trinity Church – jak zwał tak zwał) oraz zdążyc na ostatnią powrotną marszrutkę z Kazbegi do Tblisi.
– następne dni poświęcamy na Tbilisi i okolice: Gori, Mtskheta, Dawid Garedża i inne
– 27 maja wieczorem wyruszamy nocnym pociągiem do Batumi
– od 28 maja rano (przyjazd pociągu jest o 7 rano) zwiedzamy Batumi i Kutaisi
– 29 maja to powrót do Polski
Dzień 0 (21 maja, wtorek):
Ten dzień to tylko przejazd PolskimBusem z Wrocławia do Warszawy. Podróż przebiega bez specjalnych wrażeń – ot to po prostu PolskiBus. Do Warszawy docieramy około 21 i udajemy się na kolację ze znajomymi.
Noc krótką, bo krótką spędzamy u Asi i Kamila. Przy okazji odwiedzin przekazujemy im kupione dla nich w Chinach książki. Kładziemy się spać około 1.
Dzień 1 (22 maja, środa):
Pobudkę robimy ok 3:30 i zbieramy się na nocny autobus jeżdżący na lotnisko. Przejazd trwa krótko, bo spaliśmy niedaleko lotniska.
Ponieważ mamy zrobioną odprawę online i sam bagaż podręczny idziemy na kontrolę security. Ta przebiega szybko i bezproblemowo.
Niestety budki z kontrolą paszportową są jeszcze nieczynne i musimy poczekać kilka minut na ich otwarcie. Po przejściu chcieliśmy wrócić przez kontrolę paszportową, niestety strażnicy nam to uniemożliwiają. Na moje pytanie co w wypadku rezygnacji z lotu, uzyskują odpowiedź, iż owszem można wrócić na strefę “przed paszportami” ale dopiero PO odlocie samolotu.
Dziwne….
Już za chwilę będzie boarding:
Wchodzimy do naszego samolotu + lotnisko w Warszawie:
Sam lot przebiega raczej standardowo, chociaż po drodze kilka razy nami zatrzęsło. Większość lotu przesypiamy, ale udaje nam się zrobić kilka zdjęć.
Terminal w Kutaisi jest mały, ale całkiem ładny:
Po przylocie kontrola paszportowa przebiega bardzo sprawnie, chociaż stosunkowo wolno. Pani pstryka nam zdjęcie kamerą a na koniec – w języku polskim – życzy “udanego pobytu w Gruzji”.
Jeszcze na hali przylotów atakując nas naganiacze z marszrutek i taksówek. Cena za kurs do Tbilisi jest jedna i ustalona (ale i tak polecamy się spytać najpierw o cenę) – wynosi ona 15 lari/10 USD/7.5 EUR (czyli ok 30 PLN)
Można jechać też np tylko do Kutaisi albo do Batumi.
Pakujemy się do jednej z marszrutek, a po chwili zbierania pasażerów ruszamy w drogę. Jedziemy m.in. razem z Tomkiem i Martą (oni też chcą jechać od razu do Kazegi) oraz z Tomkiem i siostrą (ich spotkamy później w Kazbegi)
Pierwszy przystanek zaliczamy w Kutaisi na stacji benzynowej, przy której jest bankomat. Można tutaj także wymienić pieniądze w kantorze.
Kupujemy gruzińskie piwo i ruszamy dalej:
Po drodze stajemy raz jeszcze. Tym razem w przydrożnej knajpce, gdzie można zjeść obiad i np. skorzystać z toalety.
Kilka fotek z drogi do Tbilisi.
Około 16 docieramy do Tbilisi na dworzec Didube. Z tego samego dworca odjeżdżają marszrutki do Kazbegi. Zajmujemy miejsca w jednej z nich. Koszt przejazdu to 10 lari.
Mamy na tyle dużo czasu, iż spokojnie robimy zakupy na dworcowym targowisku. Kupujemy chleb, jakieś bułki z mięsem, wodę, gruziński hamburger itp. Ja kupuje także gruzińską kartę sim z sieci Magti. Kosztuje ona 6 lari – stan początkowy konta to 1 lari. Starczy do kontaktu gospodarzem w Tbilisi. Dwa dni później aktywuje też pakiet internetowy: 500 MB za 10 lari, ważność 1 miesiąc.
Około godziny 17 Gruzińską Drogą Wojenną ruszamy do Kazbegi. Ponieważ jedziemy “zwykłą” marszrutką, to nie zatrzymujemy się przy poszczególnych atrakcjach itp. tylko jedziemy przed siebie rozglądając się w koło, bo tak pięknie.
Jak to w marszrutce: poznajemy Anię – kolejną Polkę.
Udaje nam się jednak zrobić kilka zdjęć:
Pojawiają się ośnieżone szczyty:
Jest i pomnik Przyjaźni Gruzińsko – Rosyjskiej:
Po drodze łapie nas ulewa:
Ktoś wie co to jest?
A na koniec – Garbani – podczas pierwszej podróży do Chin kupiliśmy parasolkę takiej firmy. Być może została tutaj wyprodukowana? :)
Do Kazbegi docieramy około 20. Obecna nazwa Kazbegi to Stepantsminda, ale każdy i tak posługuje się nazwą Kazbegi.
Od razu zaczepiają nas gospodarze i oferują swoje guesthousy z “hot łoter” i innymi. Odwiedzamy jeden z nich – zatrzymują się tam Marta z Tomkiem. My natomiast idziemy do polecanej w internecie (oraz Lonely Planet) Nazi.
Nazi Guesthouse znajduje się ok. 10 minut drogi piechotą od głównego placu Kazbegi. Nazi ma wolne miejsca w 10 osobowym dormie – sam nocleg kosztuje 20 lari, a z wyżywieniem 45 lari. Bierzemy sam nocleg.
Lokalizacja Nazi Guesthouse: KLIK, email kontaktowy: [email protected]
Po rozpakowaniu idziemy do przyrynkowej restauracji. Nie jest tam super tanio, ale jak się potem dowiedzieliśmy – chyba najsmaczniej z całej wioski. Knajpa jest już prawie pełna. Zamawiamy butelkę wina, zupę oraz pierożki khinkali.
W restauracji obowiązuje dziwna zasada – można zamówić minimum 15 khinkali na raz. No cóż – bierzemy:
Jest ich dużo i wiemy, że nie damy im rady. Częstujemy resztę osób w knajpie przy okazji rozweselając całą obsługę:) Kolacja zajmuje nam trochę czasu na jedzeniu i rozmowach o podróżach.
Zanim wrócimy do Nazi i wykąpiemy się jest już północ. Okazuje się, iż inni lokatorzy to praktycznie sami Polacy. Zapraszają nas na chwilę do kuchni i częstują winem. Jesteśmy zmęczeni, ale jakoś dajemy radę:)
Otrzymujemy od nich dużo informacji na temat wejścia do monastyru Cminda Sameba oraz drogi w stronę lodowca (pozdrowienia dla Piotra z żoną, Grażyny i reszty ekipy).
Kładziemy się spać koło 1 w nocy. Pobudka już po 7 rano.
Super relacja mleko:) Jeśli chodzi o pytanie na 1 stronie “co to” to są to wapienne nacieki i spora atrakcja. Identyczne wystepuja w Pamukkale:) Przez zawartosc tlenkow metali w wodzie zabarwione miejscami na rdzawy kolor i inne. Jest tez ujecie wody mineralnej.
Ze swojej strony MEGA pozdawiam psa numer dwa – spotkanego przez Was pod Swieca Trojca, ktory towarzyszyl mi przez ladnych kilka km:) Przy okazji – jak ktos chce zobaczyc Kazbek i inne szczyty to w Kazbegach trzeba byc z samego rana.
super :). ale chyba nie dotarliście do lodowca z tego co widzę – żeby dotrzeć do właściwego jęzora Gerget trzeba przekroczyć szaloną rzekę, a tu wzmianki o tym nie ma ani zdjęcia? zajęłoby to Wam sporo czasu. pozdrowienia!
jak wygladalo zapelnienie samolotu do i z Kutaisi?
Super relacja! Właśnie się tam wybieramy za dwa tygodnie. Czy spotkaliście kogoś kto zdobywał Kazbek, jak warunki tam teraz panują? Proszę o drugą część z cenami i godzinami odjazdów waszych środków transportu :)
na kazbek chcesz wchodzic?, szacun:)
@Wojtek, wybierasz się na Kazbek? Ja lecę za dwa tygodnie i mam w planach ten szczyt.
super relacja i fotki … czekamy na kolejne części …
my lecimy w październiku i z pewnością skorzystamy z porad
i pomysłów na zwiedzenie Gruzji … Dzięki !!! :-)
Ja się wybieram w październiku tam.Z żonką ;) Może się spotkamy!
Kafirm na chwilę obecną staram się to wszystko jakoś rozplanować, a Kazbek jest jedną z opcji. Ty się wybierasz?
Witajcie! Dzięki za pozdrowienia :-) Bardzo ładne zdjęcia zrobiliście. Z przyjemnością powspominałem kaukaskie spacery. Nie miałem pojęcia, że jesteście autorami MlecznychPodróży i GdzieWyjechać. Często na te blogi zaglądam. Gratuluję pomysłów i podziwiam Waszą pracowitość. Udanych wojaży życzę
Czekam na dalszą część relacji :) Świetne zdjęcia, szczególnie zbiegające i pijące krowy :P
Pozdrawiam
@Wojtek, jeśli tylko pogoda pozwoli to tak.
Jeszcze koniecznie twierdza w Achalciche, Wardzia, i góry w Adżarii, cudna Swanetia z wieżami obronnymi i lodowce, Borżomi, Sighnani, Kachetia itd…..
A do lodowca udało się dotrzeć? Wybieram się tam za miesiąc, i mam właśnie w planach ten lodowiec. Ile czasu potrzeba żeby do niego dojść? Czytałem ze jeden dzień w 2 strony starczy. Widzę, że sporo osób tu zagląda które już tam były, dlatego poproszę o wszelkie informacje.
Po kolei
– my jesteśmy tylko od Mlecznych, gdziewyjechac.pl to inna ekipa:)
– do lodowca nie doszlismy
– lodowiec to ponoc ok 10 godzin z wioski do lodowca
Ok, dzięki za info, 10 godz. do lodowca to sporo. A jeszcze pytanko odnośnie kasy. Jaką walutę tam brać na wymianę? Euro czy $?
Ja mialem troche USD i troche EUR, ale nie liczyłem ktore się bardziej opłacała (roznice i tak pewnie były niewielkie)
No to świetnie, dzięki za informacje Mleko. Ja z dziewczyną lecimy 22.07, na początek Tbilisi i okolice, potem droga wojenna (ale ze zwiedzaniem, mój aparat i moje serce eksploduje jak takie widoki zza okna marszrutki będę podziwiać), na trochę w góry a potem na koniec Batumi. Trochę mnie zmartwiliście tymi 10 godzinami do lodowca, ale nic, coś się pomyśli. Czekam z niecierpliwością na dalsze relacje, bo mam jeszcze 2-3 dni naszej wycieczki do zagospodarowania i może coś nam się wyjątkowo spodoba:)
Druga część będzie dzisiaj wieczorem, a w niej troszkę Tbilisi, Kachetia i okolice
Wg. moich informacji 7-9h potrzeba by dojść do meteostacji. Do lodowca powinno być ok 4-5h w zależności od tempa. Nie wiem tylko czy od kościoła czy z wioski.
@ mleko: Czy w Kutaisi na terminalu są już jakieś placówki banków otwarte? W TBS jest ich chyba z 5 i z wymianą waluty nie ma żadnego problemu, ceny bardzo dobre. W zasadzie przy wyjeździe turystycznym nie ma znaczenia czy bierze się EUR czy USD. I drugie pytanie: czy terminal w KUT jest zamykany na noc?
Dla wybierających się do Gruzji miłośników psów: Radzę starać się ograniczać bliskie kontakty z przypadkowo spotkanymi psami. W zasadzie nikt ich tam nie szczepi ani nie sterylizuje. Rozmnażają się na potęgę i można je spotkać w ilościach hurtowych… smutne to, ale sporo z nich jest niestety zarażonych wścieklizną, więc naprawdę przestrzegam… zapewniam, że nie chcielibyście się przekonać jak wygląda gruziński szpital na prowincji…
Tempo trekkingu to naprawdę kwestia kondycji. Ja i dwóch znajomych ruszyliśmy z dołu z Kazbegi (z plecakami na 5 dni, namiotem i całym sprzętem typu raki czekany śpiwory itd.) o 13.oo, o 17.oo byliśmy nad rzeką, 15 minut na przekroczenie rzeki i się rozbiliśmy a na drugi dzień ruszyliśmy dalej. Do lodowca stamtąd szliśmy 2h i potem dalej do meteo.
Przy wejściu na lodowiec spotkaliśmy się ze znajomymi GOPRowcami – też z plecakami i sprzętem. Ruszyli z Kazbegi o 7 rano, przy lodowcu byli o 14, ale to ludzie z naprawdę dobrą kondycją.
Weźcie pod uwagę opady i pogodę ogólnie o tej porze roku. My w drodze powrotnej trafiliśmy na wyższy stan wody (to było ok. 25.08) i przekroczenie rzeki w drodze powrotnej zajęło nam godzinę, trzeba mieć porządne wyższe buty najlepiej mocno zaimpregnowane).
Witam.Odnośnie trasy do lodowca. Nam dojście do lodowca i powrót do Kazbegi zajął łącznie dokładnie 10,5 godziny, tak więc spokojnie da się “zrobić” w 1 dzień. Byliśmy dokładnie w tym samym terminie co autorzy blogu :-) czyli koniec maja – mniej więcej od połowy trasy leży sporo śniegu więc warto mieć porządne buty.
hah! byliśmy chyba w Kazbegi w tym samym czasie, też poznałam Kubę :P i na zdjęciu niezastąpiony, najlepszy na świecie kelner – Rudolf (nie przypomina Wam postaci granej przez Borysa Szyca w ‘przepisie na życie’?)
Gruzja najpiękniejszym miejscem na Ziemi, wracam tam w sierpniu :)
przepiękne widoki! w tym roku się nie wybieram ale Gruzja/ Kazbegi jest na mojej liście;)
My byliśmy w kwietniu, cel to zrobienie zdjęć widokówek z Cminda Sameba, przepiękne miejsce, było trochę śniegu po drodze, dopiero zaczynał topnieć. We wiosce Stepanaminda są jezcze dwa inne bary/restauracje gdzie jest bardziej domowe jedzenie i gdzie można zobaczyć gospodynię jak kleji nasze przepyszne hinkali. Ogólnie tak bardzo się spodobało że wracamy w lipcu znowu!! (do Swanetti)
wybiera sie ktos wizzairem do kutaisi w srode 21 sierpnia?
My jedziemy w dwie pary 03-10.11.2013. Ktoś wybiera się w tym terminie? Pozdrawiam
Średnia relacja, brakuje mi kilku konkretów. Zamiast informacji typu tej o przypałętaniu się psa, wolałbym poznać dokładne czasy przejazdu marszrutkami albo ceny posiłków.
W sprawie marszrutek…
na str. 1:
“Jeszcze na hali przylotów atakując nas naganiacze z marszrutek i taksówek. Cena za kurs do Tbilisi jest jedna i ustalona (ale i tak polecamy się spytać najpierw o cenę) ? wynosi ona 15 lari/10 USD/7.5 EUR (czyli ok 30 PLN)”
“Około 16 docieramy do Tbilisi na dworzec Didube. Z tego samego dworca odjeżdżają marszrutki do Kazbegi. Zajmujemy miejsca w jednej z nich. Koszt przejazdu to 10 lari.”
na str. 3: “Następnie idziemy coś zjeść, odebrać bagaże, a potem za 10 lari wracamy marszrutką do Tbilisi.”
z drugiej cześci relacji:
“Metrem jedziemy na dworzec Samgori, z którego odjeżdżają marszrutki do Sighnagi. Na dworzec docieramy o 10.55, płacimy 10 lari od osoby, a marszrutka rusza dokładnie o 11. Na szczęście długo nie musieliśmy czekać:)”
“Zjechaliśmy z Sighnagi taksówką (4 lari łącznie) do pobliskiej wioski Tsnori.”
“Tam mieliśmy złapać marszrutkę do Telavi, ale żadnej nie było. Na szczęście była inna, która jechała kawałek w tamtym kierunku. Korzystamy z okazji, za przejazd płacimy po 2 lari, ale jesteśmy już 20 km bliżej celu ? wylądowaliśmy bowiem w Bukurtshikhe.”
Mało?
Mało. Dobrze że podajecie o której dotarliście na miejsce, ale to mi w dalszym ciągu nie mówi, ile czasu jechaliście. No i nie czepiałem się braku informacji z cenami przejazdów, tylko braku cen posiłków w knajpach.
Co nie zmiena faktu, że i tak swój wypad będę opierał w znacznym stopniu na Waszej relacji, za co dzięki.
Przeczytałem całość, zmieniam jednak ocenę ze średniej relacji na dobrą :)
sporo cennych informacji, my lecimy do kutaisi w ostatnim tygodniu października, interesuje nas Kazbeg, Cminda Sameba i lekki treking po okolicy. czy ktoś z Was był tam o tej porze roku, nie jest już zbyt późno? Chodzi o śnieg, złą pogodę, ewentualnie nieprzejezdne drogi itp.
świetna relacja już nie mogę się doczekać przyszłego roku własnie zakupiłam bilet za 205 zl na wrzesień 2014 do tam i z powrotem promocja
Jestem Gruzinką, studiuje w Polsce ale na lato przyjechałam do Gruzji. Bardzo lubię spędzać czas z Polakami, dlatego zdecydowałam połączyć praca i hobby razem. Mogłabym być przewodnikiem, pomóc planować i organizować wakacje w Gruzji (max 6 osób). Rozumiem że czasami z biura podróży drogo kosztuje, z drugiej strony też jest trudno sam planować trasę nie znając język i kraj. Właśnie chętnie bym pomogła, pokazała piękna Gruzja w dobrych cenach. Szczególnie na prywat. [email protected]
Ja się wybieram do Gruzji, do Kutaisi właśnie w przyszłym miesiącu – chcę zwiedzić ten ciekawy kraj + Armenię, tak więc szukamn towarzysza podróży. Każdy zainteresowany mile widziany, po szczegóły proszę się zgłaszać tutaj:
http://kalendarzprzygod.pl/podroze/egzotyczne-wakacje
Dobry wybór, warto odwiedzić winnice w tamtym rejonie :) i spróbować tamtejszych specjałów. Polecam Wszystkim :)
My doszliśmy do lodowca, naprawdę warto przejść te kilka godzin, widoki niezapomniane, droga nie jest trudna: http://www.zlotaproporcja.pl/2014/07/10/kazbegi-cminda-sameba-i-droga-na-lodowiec-gergeti/