Home relacja Australia i Nowa Zelandia odcinek 1 (relacja czytelnika)
Australia i Nowa Zelandia odcinek 1 (relacja czytelnika)

Australia i Nowa Zelandia odcinek 1 (relacja czytelnika)

Marcin – jeden z naszych czytelników – w styczniu tego roku wybrał się w podróż do Australii i Nowej Zelandii. Postanowił też podzielić się z nami swoimi wrażeniami z podróży. Ze względu na objętość i ilość zdjęć relację podzieliliśmy na kilka części.
Serdecznie dziękujemy Marcinowi za relację i zapraszamy do lektury!
Odcinek 1 podzieliliśmy na cztery części: 1, 2, 3 i 4

Na początek małe wprowadzenie, opis i krótki wstęp od autora.

Cześć, zapraszam Was na Antypody. Celem wyjazdu jest Australia i Nowa Zelandia – w drodze powrotnej stopover w Szanghaju. Relacja ukazała się już na łamach jednego z polskich forów lotniczych, ma ona formę trip reportu znanego np. z airliners.net pisanego (w miarę) na żywo, dlatego też nie wszystko jest opisane w czasie przeszłym. Starałem się, by cała podróż mimo ilości odcinków kosztowała jak najmniej, więc jest odbywana w klasie ekonomicznej. Nocowałem głównie w hostelach, czasem w hotelach jeżeli nie było dużej różnicy w cenie.

Australię chciałem odwiedzić od zawsze, a całą wycieczkę zainspirowała promocja China Eastern, w której można było kupić bilety do kraju kangurów za około 2650 zł. Minus jak to zwykle przy takich dealach to podróż multicity z europejskich miast. Tutaj wylatuję z Rzymu, a wracam do Londynu. Doloty udało mi się dokupić na jednym bilecie Alitalii – do FCO bezpośrednio z WAW, a z powrotem do Warszawy KLM-em przez Amsterdam.

Planowanie samego pobytu w Australii odbyło się przez naniesienie przeze mnie na mapę punktów, które chciałem zobaczyć i znalezieniu najtańszej możliwej trasy łączącej te punkty. Później doszedł pomysł, by przy okazji zobaczyć kawałek Nowej Zelandii – w końcu nie wiadomo czy jeszcze będę miał okazję tam kiedyś być. I tak powstała taka oto trasa:

mape

Mapka została wykonana za pomocą Great Circle Mapper

Plan wyjazdu (tylko dni na miejscu):
Dni 3 i 4 Melbourne
Dni 5-7 Sydney
Dzień 8 Auckland
Dzień 9 Queenstown
Dzień 10 Milford Sound
Dzień 11 i 12 Brisbane
Dni 13-15 Cairns
Dzień 16 Uluru
Dzień 17 Sydney
Dzień 18 Shanghai

Lista lotów:
1. 6.01 Warszawa (WAW) – Rzym Fiumicino (FCO) – Alitalia (AZ) – A320
2. 6.01 Rzym Fiumicino (FCO) – Shanghai Pudong (PVG) – China Eastern (MU) – A332
3. 7.01 Shanghai Pudong (PVG) – Melbourne (MEL) – China Eastern (MU) – B763
4. 10.01 Melbourne (MEL) – Sydney (SYD) – Qantas Airways (QF) – B763
5. 13.01 Sydney (SYD) – Auckland (AKL) – Emirates (EK) – A388
6. 14.01 Auckland (AKL) – Queenstown (ZQN) – Air New Zealand (NZ) – A320
7. 15.01 Queenstown (ZQN) – Milford Sound (MFN) – Air Wakatipu – Cessna 172?
8. 15.01 Milford Sound (MFN) – Queenstown (ZQN) – Air Wakatipu – Cessna 172?
9. 16.01 Queenstown (ZQN) – Auckland (AKL) – Jetstar New Zealand (JQ) – A320
10. 16.01 Auckland (AKL) – Brisbane (BNE) – Virgin Australia (DJ) – B738
11. 18.01 Brisbane (BNE) – Cairns (CNS) – Virgin Australia (DJ) operowane przez Alliance – F100
12. 21.01 Cairns (CNS) – Sydney (SYD) – Virgin Australia (DJ) – E190
13. 21.01 Sydney (SYD) – Ayers Rock (AYQ) – Virgin Australia (DJ) – E190
14. 22.01 Ayers Rock (AYQ) – Sydney (SYD) – Virgin Australia (DJ) – E190
15. 22.01 Sydney (SYD) – Shanghai Pudong (PVG) – China Eastern (MU) – A333
16. 23.01 Shanghai Pudong – Londyn Heathrow (LHR) – China Eastern (MU) – A332
17. 25.01 Londyn Heathrow (LHR) – Amsterdam (AMS) – KLM (KL) – B739
18. 25.01 Amsterdam (AMS) – Warszawa (WAW) – KLM (KL) – E190



Cała trasa to 32409 mil lub 52157 km po ortodromie.

Bilety na poszczególne odcinki kupowałem porównując oferty za pomocą Skyscannera. Większość z powyższych to pojedyncze rezerwacje na pojedyncze loty. Na ogół wygrywała najtańsza oferta, z kilkoma wyłączeniami:

Na trasie z SYD do AKL wybrałem Emirates mimo trochę wyższej ceny od konkurencji, bo lata na A380, którego jeszcze nie miałem okazji doświadczyć.

Gdzie różnica w cenie była niewielka wybierałem Virgin Australia przed Jetstarem, gdyż ma lepsze opinie. Dodatkowo okazało się, że mogę skorzystać z oferty Virgin Australia Airpass. Jest to bilet przeznaczony dla osób mieszkających poza Australią i Nową Zelandią oraz nie będących obywatelami tych państw. Jest to specjalny bilet, który zawiera minimum 3 odcinki w niskiej, płaskiej taryfie, która zawiera bagaż rejestrowany. Plusem Airpassa jest elastyczność odcinków – można je dowolnie zmieniać do 24h przed wylotem ewentualnie dopłacając tylko różnicę w cenie danego odcinka. Minusy są dwa: Nie można za pomocą Airpassa rezerwować lotów łączonych, a odprawić się na lot należy na lotnisku.

Jedyne czego żałuję w tych rezerwacjach, to że byłem zmuszony do zrobienia lotu łączonego Virgin Australia CNS-SYD-AYQ, zamiast bezpośredniego CNS-AYQ Qantasem na B717, jednak różnica w cenie 120$ na niekorzyść Qantasa wzięła górę.

KOSZTY

Od początku nastawiałem się, że tanio nie będzie i nie minąłem się z prawdą. Poniższe ceny zawierają już wszystkie dopłaty – bagaż rejestrowany + ew. opłata kartą, bo w Australii nawet w Qantasie tego nie unikniesz nie mając dostępu do lokalnych banków.

China Eastern 628 EUR

Doloty (WAW-FCO i LHR-WAW) 170 EUR – tu można było coś powalczyć z Wizzem/Ryanem, by było taniej ale nie chciałem lądować/lecieć z WMI. Jak się okazało i tak bym nie leciał z wiadomych przyczyn. Nie chciałem też lecieć z innego lotniska niż LHR i turlać się po Londynie w czasie powrotu, więc stanęło na tym.

Qantas (MEL-SYD) w promocji 106,50 AUD (99 AUD + opłata za kartę)

Emirates (SYD-AKL) 285,12 AUD – można było lecieć którymś z tanich przewoźników, ale wychodziło niewiele taniej z bagażem, lub LAN co było moją opcją preferowaną, bo po pierwsze najtańsza, a po drugie nie wiadomo czy będzie jeszcze kiedyś okazja LAN’em się przelecieć, ale ani system rezerwacyjny LAN, ani expedii nie pozwalał mi zarezerwować tego lotu, mimo że go widział. Stanęło na Emirates.
Air New Zealand (AKL-ZQN) 123 NZD – podstawowa taryfa na loty krajowe “Grab-a-seat + bag”.

Jetstar (ZQN-AKL) 120 NZD

Virgin Australia Airpass (AKL-BNE;BNE-CNS;AYQ-SYD) 561,59 AUD

Virgin Australia (CNS-SYD-AYQ) 300 AUD

Razem mamy więc 1253 AUD + 243 NZD + 798 EUR. Co daje około 8150 zł za wszystkie loty.
Ogólnie latanie po Antypodach nawet Low Costami nie jest takie tanie jak w Europie, ale tam wszystko jest drogie. Przynajmniej jak patrzę na ceny noclegów – wydaje mi się, że jest gorzej niż w Japonii pod tym względem. Odległości też są duże, więc nie ma co się dziwić.






Strony: 1 2 3 4


mleko

Komentarz(15)

  1. Super , Super wyprawa i relacja. Gdzie jadałeś i noclegi.

    Jaki przewodnik turystyczny użyłeś do złożenia swojej wyprawy ??

  2. Spiac w hostelu (w Australii srednio 150zl za lozko w koed pokoju), dwojki z mini lazienka od 300zl jak sie dobrze trafi, mozna zjesc basic sniadanie w cenie (platki, tosty, napoje, dzem, miod, marmite, kawa herbata), a takze czesto skorzystac z kuchni i to jest bardzo dobra opcja jesli ktos umie cos ugotowac, bo akurat jedzenie jest swietne, swieze ryby, owoce morza, fantastyczne steki, wino, sery, doskonale owoce i warzywa. Na miescie mozna zjesc basic lunch od 12-14 AUD (ok. 50zl), stek na Rocks’ach od 32 AUD (np. Phillips Foote). Jedzą BURAKI!!! i kiszone ogórki. Wielka radość. Noclegi warto rezerwowac z duzym wyprzedzeniem, są tańsze i wybór jest większy, rozwazyc opcję korzystania nawet z apartamentow do wynajecia (long term wychodzi taniej niz hostel, a warunki sa nieporownywalnie lepsze, robia swietne zdjecia, w realu roznie bywa). JEsli nocleg jest blisko lotniska – oplaca sie wziac taksowke, naprawde. Wyjazd z lotniska do Mascot (i jednoczesnie wyjazd ze strefy objetej Gate Pass) to jest ok 6 AUD wraz z oplata 3,50 za wyjazd z lotniska. bilet kolejowy do CEntrum ok. 3,60 AUD. Albo MyMulti. W NIedziele przejazdy za 2,50 AUD (doba) dla osoby doroslej w rodzinie. Wrocilismy w marcu. Pogoda juz duzo lepsza. WYnajem aut na NZ – szukajcie ‘relocation’ – mozna czasem znalezc auto za 1 NZD za dobe pod warunkiem, ze w ciagu np. 3-5 dni przewiezie się auto z miejsca a do b. Budget option, niektorym moze sie przydac. POlecam jucy rentals. Wynajem w australii duzo tanszy.

  3. Drogo, drogo, drogo. To jest najdroższy kraj w którym byłem z pozycji turysty.

    Co prawda udało się poza Sydney znajdować przyzwoite hostele po 25-30 AUD to nadal drogo. O zwyczajnym hotelu można zapomnieć. Aby się tanio stołować trzeba trochę się nachodzić i poszukać.
    Do tego ceny tego samego artykułu w sklepach mocno się różnią np puszka coca-coli normalnie od 2,5-3 AUD a udało mi sie znaleźć w Tesco za 1 AUD :-)

    Do tego w lutym / marcu 2013 pogoda była kiepska – deszcze, ulewy – trzeba jechać grudzień – styczeń.

    Ceny samochodów zawsze podają bez ubezpieczenia a ono kusztuję dodatkowe 40-60% ceny samochodu.

    PS. W Sydney tym razem bawił statek AURORA – “tylko” 10 pokładów i 270m długosci.

  4. imandra, dzięki za sprostowanie :-)

    Tubylec, masz oczywiście rację :-)

    Andre, noclegi po kolei:

    Sydney – YHA Railway Square
    Auckland – JUCY Auckland
    Queenstown – Haka Lodge
    Brisbane – City YHA
    Cairns – Northern Greenhouse
    Uluru – Lodge
    Sydney 2 – Sydney City Hotel
    Shanghai – Novotel Atlantis

    Jedzenie różnie, ale niestety na ogół fastfoody, bo restauracje były drogie i to bardzo :/

  5. Hej, świetna wyprawa. Powiedz mi jeśli to nie tajemnica jakim aparatem robiłeś zdjęcia, bo wyszły niesamowicie.

  6. kojanik,

    Dzięki. Oczywiście żadna tajemnica: Pentax k-r + kitowe obiektywy Pentax DAL 18-55 oraz DAL 50-200.

  7. Bardzo mi się podobała twoja relacja. Nie jest sztuką polecieć na drugi koniec świata – to kwestia kasy i odrobiny logistyki. Sztuką jest tak to opisać, by chciało się czytać !

  8. 95% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg. leje. nie mozna WOGÓLE wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie. leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów. surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje. benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki. leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje. zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylyja wzystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi, jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje. meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z. jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam kosztuje 180.
    wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje.
    co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety, maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie ma ameby

  9. sprzedaz auta w n. zeelandii ? moze nie byc slodko:

    konczylem wakacje w n.z w marcu, czyli ichniej jesieni, w

    christchurch. oczywiscie chcialem sprzedac auto, kupione tanio i raczej

    parchate. kupione z zalozeniem, ze oddam je na zlom. za zlomy placa

    roznie, ale max. okolo 300 nzd, w duzych miastach. na dlugo przed

    momentem pozbycia sie auta szukalem wszelkich mozliwych sposobow

    sprzedazy. i klientow. miejscowi sa kompletnie dolujacy, na ogloszenie ?

    auto na sprzedaz ? zawsze odpowiadaja pytaniem czy auto jest wciaz na

    sprzedaz, a po odpowiedzi potwierdzajacej milkna. wszyscy. takie

    zboczenie narodowe. jedna niemka w swoim ogloszeniu napisala: tak, auto

    jest na sprzedaz, tak, auto jest na sprzedaz. na pewno wciaz dostawala

    pytanie, czy auto jest na sprzedaz. w miedzyczasie sprzedalem kola, na

    ktorych byly dobre opony, zamieniajac sie na lyse. probowalem sprzedac

    akumulator, jako ze mialem drugi, slaby, ktory juz nie chcial krecic po

    nocy z przymrozkami. ten slaby wystarczyl, zeby dojechac na zlom.

    zapomnialem, ze mam dobry bagaznik dachowy, i ze moge go sprzedac ? do

    dzis sie pukam w glowe. tak wiec sprzedawalem co sie dalo po kawalku.

    oczywiscie przy okazji sprzedazy wszelkiego sprzetu kampingowego i

    wszystkiego, co bylo sprzedajne. a w n.z., krolestwie shit,u, wszystko

    jest. w christchurch pojechalem na auto gielde dla backpackersow. po

    lecie, czyli na koniec sezonu, bylo tam kilkanascie vanow, wartych

    miedzy 6 a 15 tys. nzd. i nic innego. I ZERO KUPUJACYCH!!! zero.

    mniemniaszki, co to wylozyli taka kase na swoje autka, plakali, ze

    latwiej sprzedac auto na antarktydzie. a czego sie spodziewali kupujac

    auto? naiwne dzieci? nawet nie bylo tam sępow i naciagaczy, placacych po

    500 dolarow za auto. jest ich w tym kraju mnostwo, mnie tez podchodzili

    z tak kosmicznymi propozycjami, ze ja bym nigdy takiego oszustwa nie

    wymyslil. np. : zostaw mi auto i upowaznij do sprzedazy, a jak go

    sprzedam, to ci wysle kase gdziekolwiek w swiecie. i kilka innych, co

    juz nawet wole nie pamietac.

    konczac wakacje, chcialoby sie pozbyc auta w przeddzien wylotu. a to

    jest nieosiagalne, jesli chce sie sprzedac. jak sie sprzeda wczesniej,

    to trzeba , przez nie wiadomo ile dni, spac w hostelu. ( w ch.ch. noc w

    hostelu dochodzila do 100 nzd., w izbie zbiorczej troche taniej) wiec

    sie trzeba kisic w miescie, nie wiadomo po co, w syfie, tracic czas i

    pieniadze. bez sensu. a jak sie nie sprzeda? porzucic na parkingu przed

    lotniskiem? niektorzy to proponowali. ale 15 tys. nzd szlag trafia. tez

    bez sensu.

    dalem za swojego parszka 850 dollar, troche w nim musialem dlubac,

    przywiozlem sobie podstawowe narzedzia. musialem zmienic opony, bo

    zdarlem na szutrach do drutow. oczywiscie ze zlomu. tak ze dolozylem

    pare stow na rozne czesci. na zlom oddalem go za 300, za kola wzialem

    150. spalem w nim do ostatniej chwili, ze zlomu pojechalem prosto na

    lotnisko. ogolnie, nie wydalem na spanie ani jednego centa przez kilka

    miesiecy. oczywiscie wydalem na benzyne, bo zeby znalezc miejsce na noc,

    czasem trzeba bylo duuuuzo sie najezdzic.

    a adolfki z gieldy dla backpackers? nie mam pojecia, ale ich zalamane

    miny i wyparowana buta byly slodkie. tudziez ich glupota, bezdenny brak

    wyobrazni. das ist keine deutschland, menschen. angielski swiat nie

    dziala po niemiecku, a autka do oszustow po 5 stów! albo zostawione

    przed lotniskiem?.

Opublikuj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *