Home relacja Islandia 2012 relacja z podróży część 3 (czyli zakończone sukcesem polowanie na wieloryby i maskonury + dotarliśmy prawie na koło podbiegunowe + objazd okolic Akureyri + powrót do Reykjaviku)
Islandia 2012 relacja z podróży część 3 (czyli zakończone sukcesem polowanie na wieloryby i maskonury + dotarliśmy prawie na koło podbiegunowe + objazd okolic Akureyri + powrót do Reykjaviku)

Islandia 2012 relacja z podróży część 3 (czyli zakończone sukcesem polowanie na wieloryby i maskonury + dotarliśmy prawie na koło podbiegunowe + objazd okolic Akureyri + powrót do Reykjaviku)

Zapraszamy do relacji z trzeciego dnia na Islandii – 12 czerwca – dzisiaj wybraliÅ›my siÄ™ na polowanie na wieloryby i maskonury, postawiliÅ›my także żagle na Å‚odzi, dotarliÅ›my na najbardziej wysuniÄ™ty na północ punkt Islandii…
W czwarty dzień objechaliśmy okolice Akureyri i zwiedziliśmy Muzeum Lotnictwa
Dzień piąty to przejazd z Akureyri do Reykjaviku i kilkoma przystankami po drodze.

DzieÅ„ rozpoczÄ…Å‚ siÄ™ bardzo wczeÅ›nie – o 7 rano już wyjechaliÅ›my z hostelu, aby zdążyć na 9.30 na start Å‚odzi z Husaviku. Stan licznika na poczÄ…tku dnia to ok 6650 km.

Do Husaviku dotarliśmy tam dużo przed czasem (100 km w niecałą godzinę :) dzięki czemu mieliśmy chwilę, aby rozejrzeć się po mieście i przejść się po porcie.

Zdecydowaliśmy się wypłynąć na oglądanie wielorybów i maskonurów z firmą North Sailing Husavik, generalnie jednej z dwóch firm oferujących wyprawy na wypatrywanie waleni itp. w tym mieście.
Wycieczka o nazwie “Whales, puffins and sails” (symbol NS-2: KLIK ) kosztowaÅ‚a 68 EUR za osobÄ™.

Program obejmował przepłynięcie łodzią Haukur w kierunku wyspy Maskonurów, ich obserwację z bliska, a następnie poszukiwanie waleni (ponoć mają skuteczność 97-98 %).

Nam też się udało! Po boardingu i ubraniu się w cieplutkie kombinezony udaliśmy się w stronę wyspy Maskonurów. Nie wiemy ile tam się płynie ponieważ komórka była schowana głęboko w ubraniach :)
W końcu tam dotarliśmy i mogliśmy nacieszyć oczy widokiem tych małych, pięknych, sympatycznie wyglądających i ponoć smacznych (o tym się przekonamy!) ptaszków.

Kolejny punkt programu to wypłynięcie dalej w ocean. Udaliśmy się w miejsce, w którym poprzedniej nocy były widziane jakieś wieloryby. Jednak długo, długo i długo na żadne nie mogliśmy trafić.
Na szczęście w końcu się udało!
Początkowo udało nam się zrobić tylko jedno ujęcie wieloryba:

Niestety dwa walenie bardzo szybko schowaÅ‚y siÄ™ pod wodÄ™ – ponoć potrafiÄ… tak przepÅ‚ynąć bardzo dużą odlegÅ‚ość.
W międzyczasie na morzu pojawiły się dwie kolejne łódki z innych wycieczek. Wszyscy kapitanowie oczywiście współpracują ze sobą przekazując sobie informacje.

I znowu sukces! Chwilę później mogliśmy podziwiać płetwala błękitnego w pełnej okazałości (z wyjątkiem ogona) w dodatku z bardzo bliska!
Nasz pierwszy oficer mówiÅ‚ później, iż byÅ‚o to jedno z najbliższych “zbliżeÅ„” do waleni w ostatnich czasie.
Udało nam się także zrobić kilka fotek na których widać ciała tych ogromnych stworzeń.

NastÄ™pnie jeszcze z dwa razy walenie bawiÅ‚y siÄ™ z nami w chowanego, w koÅ„cu daleko wypuÅ›ciÅ‚y fontanne wody i udaÅ‚y siÄ™ w kierunku oceanu…

Ponieważ nasz czas siÄ™ koÅ„czyÅ‚, udaliÅ›my siÄ™ w drogÄ™ powrotnÄ… do portu. W miÄ™dzyczasie postawiliÅ›my 4 z 6 żagli na statku – muszÄ™ przyznać, iż nie jest to wcale takie Å‚atwe na jakie siÄ™ wydaje i można siÄ™ przy tym zmÄ™czyć – próbowaÅ‚em :)

W nagrodÄ™ za dobre sprawowanie (nikt nie wypadÅ‚ za burtÄ™ i wypatrzyliÅ›my wieloryby) każdy z uczestników otrzymaÅ‚ kubek ciepÅ‚ej czekolady oraz cynamonowy przysmak. Dodatkowo każdy z chÄ™tnych mógÅ‚ dostać “captain priviledge” czyli dolewkÄ™ rumu od kapitana – oczywiÅ›cie skorzystaliÅ›my z okazji :) Rum byÅ‚ australijski:)

Ostatnie kilkanaÅ›cie minut rejsu (caÅ‚ość trwaÅ‚a ponad 4 godziny) upÅ‚ynęło nam na oglÄ…daniu widoków i delektowaniu siÄ™ ciszÄ… – silniki byÅ‚y wyłączone i pÅ‚ynÄ™liÅ›my tylko “na żaglach”.

Po zawiniÄ™ciu do portu zrobiliÅ›my sobie pamiÄ…tkowe zdjÄ™cie z “pierwszym oficerem” naszego statku:

Oczywiście na lodzi spiekliśmy twarze na raki:)

Po wycieczce mieliÅ›my siÄ™ udać do Muzeum Wielorybów, poÅ‚ożonego w porcie, jednak skutecznie odstraszyÅ‚a nas cena wstÄ™pu – 1250 ISK (ok 35 PLN).
Zrezygnowaliśmy z muzeum, ale udaliśmy się za zupę rybną za 1090 ISK. Podczas jedzenia zapadła decyzja, iż jedziemy na najbardziej wysunięty na północ fragment Islandii (nie licząc wyspy Gimsey).
Kobieta mówi i się jedzie:) Stefcia chciała sprawdzić jak zimno i wietrznie tam będzie.

Po drodze. w miejscowoÅ›ci Kapasker zwiedziliÅ›my Lokalne Muzeum (wstÄ™p za free). Na dwóch piÄ™trach Å‚adnego budynku, poÅ‚ożonego koÅ‚o koÅ›ciółka,, zgromadzono setki eksponatów zwiÄ…zanych głównie z codziennym życiem Islandczyków – tym dawniejszych i tym bardziej współczesnym.

Kawałek za Kapaskerem droga zmienia się z asfaltowej na szutrową i taka już zostaje, aż do miejscowości Raufarhofn położonej po przeciwległej części półwyspu.
Jako, że nie chcieliśmy zabić naszego Chevloreta Spark, nie przekraczaliśmy prędkości 50-60 km/h :)

PodróżujÄ…c poprzez nicość, po drodze zatrzymaliÅ›my siÄ™ przy plaży na której można byÅ‚o znaleźć mnóstwo jajek ptaków – chyba brÄ…zowych:)

Potem czekało na nas znowu wielkie nic.

W końcu dodarliśmy do Hrauhafnartangi, czyli położonego najbardziej na północ punktu Islandii (nie licząc wyspy Gimsey). Droga przebiega około 30 minut piechotą od brzegu i latarni.

Udajemy siÄ™ tam piechotÄ…, już na samym brzegu mewy zaczynajÄ… siÄ™ robić bardzo rozgniewane – pewnie wkroczyliÅ›my na teren gdzie majÄ… swoje gniazda. Jedna z nich szczególnie sobie mnie upodobaÅ‚a (albo czarny kolo mojej kurtki) i chyba chciaÅ‚a mnie zaatakować (lub postraszyć) dolatujÄ…c z piskiem do mnie z góry na odlegÅ‚ość ok 30-50 cm. Schronienie przyniosÅ‚y mi mury latarni.

ZrobiliÅ›my sobie pamiÄ…tkowe zdjÄ™cia, a mewa tym razem przeczepiÅ‚a siÄ™ do Stefci… Po kilku minutach drogi, bicia o dwa kawaÅ‚ki drewna i wydajÄ…c tym samym haÅ‚as daÅ‚a nam spokój – zapewne oddaliÅ›my siÄ™ już od jej gniazda.

Po powrocie do samochodu udaliśmy się do wspomnianej miejscowości Raufarhofn (11 km od latarni) gdzie w położonych w porcie hotelu Northern Light można odebrać certyfikat znalezienia się prawie za kołem podbiegunowym.
Prawie, gdyż brakuje okoÅ‚o 2.5 km… Nie byÅ‚o tak zimno jak myÅ›leliÅ›my, ani zbyt wietrznie.

Podczas wjazdu do miejscowoÅ›ci na pobliskiej górce można zobaczyć dziwne budowle. PoczÄ…tkowo nie wiedzieliÅ›my co to jest, potem Pan z hotelu wytÅ‚umaczyÅ‚ nam ich sens. Jest to… atrakcja turystyczna, w formie koÅ‚a z kilkoma punktami (patrz poniższe zdjÄ™cie), każdy z historyjkÄ…. InspiracjÄ… stworzenia byÅ‚ “WÅ‚adca PierÅ›cieni” i dlatego też organizujÄ… tam wielki kilkudniowy festiwal.

Ruszyliśmy w drogę powrotną, teraz już drogą asfaltową. Jechało się już o wiele lepiej.

W tym miejscu chciałem dodać kilka słów na temat jazdy samochodem na Islandii.
O ile w Polsce czujÄ™ siÄ™ jak sierota, bÄ™dÄ…c wyprzedzanym przez poÅ‚owÄ™ aut, to tutaj mam wrażenie, iż jestem piratem drogowym. JadÄ…c drogÄ… numer jeden z prÄ™dkoÅ›ciÄ… 110-120-130 km/h (z takÄ… prÄ™dkoÅ›ciÄ… siÄ™ poruszaÅ‚em – w ramach warunków na drodze i iloÅ›ci owiec:)

Wyprzedza siÄ™ 99% innych aut – chyba tylko 2 albo 3 razy byliÅ›my wyprzedzani…
Zgodnie z prawem poza terenem zabudowanym można siÄ™ poruszać z prÄ™dkoÅ›ciÄ… 90 km/h i Islandczycy przestrzegajÄ… tej prÄ™dkoÅ›ci! No prawie – wiÄ™kszość z nich przekracza jÄ… delikatnie i jedzie max 100-105 km/h…

W koÅ„cu docieramy z powrotem do Husaviku gdzie na stacji Olis bierzemy darmowÄ… kawÄ™ (dziÄ™ki tym czerwonym karteczkom z informacji turystycznej na lotnisku – polecam zabrać ich dużo:) i tankujemy, gdyż jest to ostatnia stacja przed Akureyri (jakieÅ› 100 km dalej).
Co prawda zostało nam trochę paliwa, ale do Akureyri dojechalibyśmy na oparach :)

OkoÅ‚o 40 km przed Akureyri, praktycznie przed północÄ… (tak już jest północ i jest jasno jak w dzieÅ„!), zwiedzamy dostÄ™pnÄ… cześć Muzeum Samochodów. Część aut – prawdopodobnie tych cenniejszych – znajduje siÄ™ w hali w pod dachem, niestety muzeum jest czynne tylko od 10 do 20.

Po drodze korzystając z tego, że po północy też jest jasno robimy kilka fotek i wracamy do hotelu. Jest już po północy, licznik okazuje coś ponad 7110 km, czyli dzisiaj przejechaliśmy ok 450 km. A wyruszyliśmy grubo ponad 17 godzin temu

Jutro ostatni dzień w Akureyri, który przeznaczymy na zwiedzenia samego miasta i jego okolicy.




P.S. Skończyliśmy pisać tą cześć relacji. U nas jest 3:40 i ciągle jasno. W Polsce jest 5.37. Dobranoc ;)

 

AKTUALIZACJA 2012.06.13, 23:59
Czwarty dzieÅ„, ostatni w okolicach Akureyri…

Czwarty dzień na Islandii (13 czerwca) to ostatni dzień w Akureyri i okolicach.

Tym razem padÅ‚o na objechanie okolicy miasteczka, zwiedzenie Muzeum Lotnictwa na lotnisku w Akureyri i przejazd dookoÅ‚a pobliskiego półwyspu (trasa Akureyri – Dalvik – Olafsfordur – Siglufjodur – Hofos – Varmahlid – Akureyri)

Pobudka była trudna (w końcu późno poszliśmy spać), ale daliśmy rade wstać ok 8.30. Po śniadaniu udaliśmy się w drogę.

Ruszyliśmy na południe od miasta w celu objechania okolicznych wiosek. Udało nam się odnaleźć kilka kościółków i ciekawych widoków. Znaleźliśmy między innymi najstarszy w regionie kościół z początków XVI wieku.

WracajÄ…c do Akureyri zatrzymaliÅ›my siÄ™ w Muzeum Lotnictwa, które znajduje siÄ™… na lotnisku w Akureyri :)
WstÄ™p kosztuje 1000 ISK, a muzeum zajmuje jeden caÅ‚y hangar. Co ciekawe na zewnÄ…trz budynku “wystaje” fragment samolotu.

W samym muzeum możemy zapoznać siÄ™ z historiÄ… lotnictwa na Islandii – od samych jego poczÄ…tków, aż do czasów obecnych.

Po zwiedzeniu muzeum udaliśmy się na zakupy, ale zdjęć nie będzie, bo nie ma :)

RuszyliÅ›my na północ w kierunku półwyspu. Pierwszym punktem miaÅ‚y być Å›redniowieczne wykopaliska i ruiny w Gasir, ale na miejscu w sumie nic nie zastaliÅ›my…

Ruszamy do Dalviku. Już na miejscu udajemy się do Muzeum Byggdasafnid Hvoll, które częściowo jest także poświęcone najwyższemu człowiekowi Islandii (2,34 metra)
Muzeum zajmuje 3 piętra w małym budynku, ale znajduje się tam bardzo dużo ciekawych eksponatów.

W mieście przy głównej ulicy znajdziemy market Samkaup w którym możemy uzupełnić zapasy oraz za darmo poczęstować się kawą. My robimy zakupy i korzystamy z kawy.

Jeśli ktoś chciałby natomiast skorzystać z internetu, to można to zrobić w bibliotece z kawiarnią. Znajduje się ona jakieś 200m od marketu Samkup na ulicy równoległej w stosunku do głównej ulicy. Literatury w języku polskim niestety tu nie znajdziemy, chociaż mieszka tu trochę polaków. Za to Stefcia wciągnęła się w regał robótkowy :)))

Ruszamy w stronę Olafsfordur i Siglufjodur do których jedzie się brzegiem góry, a na końcu trzeba skorzystać z 4-5 tuneli.

Najdłuższe z nich mają ponad 7 km i ok. 3.5 km długości. Zanim zostały one wydrążone w górze, ludzie z tych miejscowości do domów mogli dostać się tylko drogą morską lub powietrzną.

Mija już godzina 17, więc nie wejdziemy już do żadnego muzeum. Udajemy się w dalszą drogę na drugą stronę półwyspu. Przejeżdżamy nabrzeżem przez wiele kilometrów i co kilka-kilkanaście kilometrów mijamy gospodarstwa i farmy.

W drodze znaleźliśmy plażę z widokiem na wyspy i góry. Tam też zanurzyliśmy stopy w imię rocznicy ślubu:)

Przez Hofos docieramy w okolice Varmahlid, skąd do Akureyri mamy niecałe 100 km.

Varmahlid i Akureyri łączy Ring Road, więc jazda jest wygodna, szybka i bezproblemowa. Po drodze zaliczamy liczne przystanki w celu zrobienia zdjęć.

W koÅ„cu docieramy do “domu” i po szybkich zakupach lÄ…dujemy w hostelu. Stan licznika w aucie powiÄ™kszyÅ‚ siÄ™ o ok. 350 km i wynosi teraz 7469 km.

Jutro rano wyruszamy w stronę Reykjaviku, gdzie będziemy aż do wylotu 19 czerwca rano.

AKTUALIZACJA 2012.06.14, 23.45
Przejazd z Akureyri do Reykjaviku

Po śniadaniu i wymeldowaniu z hostelu ruszyliśmy w drogę. Aby nie przejechać bezproduktywnie całej trasy zaliczyliśmy po drodze kilka przystanków.

Pierwszy z nich to Muzeum Materiałów i Włókiennictwa (Textile Museum) w Blondousi. Znajdziemy w nim wiele eksponatów związanych z krawiectwem, materiałami, włókiennictwem i innych związanych z tą tematyką.
Można nawet usiąść za krosnem trackim i utkać swój kawaÅ‚ek w zamontowanym tam “dywaniku” – bardzo to miÅ‚e :)

Kolejny przystanek wymagaÅ‚ od nas nadÅ‚ożenia ponad 130 km drogi (trzeba odbić od trasy nr 1). Jest to Shark Museum (poÅ‚ożone w Bjarnarhofn – kilkanaÅ›cie kilometrów na zachód od Stykkishólmur), a w zasadzie jedno pomieszczenie z przedmiotami zwiÄ…zanymi z polowaniami na rekiny i ich dalszym “wykorzystaniem”.

Pan Muzealnik opowiada jak się robi rekina oraz pokazuje jego budowę. Można zobaczyć skórę rekina, zęby, jaja oraz małego rekinka w formalinie.

Najciekawszą rzeczą jest jednak możliwość spróbowania potrawy o nazwie hakarl, czyli zepsutego rekina. Cały proces tworzenia (zgnicie + późniejsze uwędzenie) trwa ponad 6 miesięcy!

Małe, śmierdzące kostki hakarla popija się napojem Black Death, który pomimo swojej nazwy ma tylko 37,5% alkoholu.

Rekin Å›mierdzi ale nie tak strasznie jak mówiÄ…:) Za to smak ma bardzo specyficzny. Nie jesteÅ›my wstanie go scharakteryzować: ani sÅ‚odki, ani kwaÅ›ny, ani gorzki, ani owocowy, ani on zioÅ‚owy… Po prostu trzeba samemu spróbować.

Za muzeum mieści się wędzarnia, gdzie można zobaczyć kawałki rekina i innych ryb. Oczywiście przy muzeum znajdują się przytulasiowe psy, których oczywiście nie pominęliśmy w oglądaniu:)

Dalsza droga do Reykjaviku była już spokojna, pierwszy raz na Islandii złapał nas deszcz. Na szczęście trwał tylko 5 minut:)
Po dotarciu do stolicy zameldowaliśmy się w hotelu Capital Inn i poszliśmy na spacer po centrum miasta.

Jest to miasto z ciekawymi charakterystycznymi dla tego regionu budynkami, ciekawym koÅ›cioÅ‚em, pracowniÄ… z wykorzystaniem zastygÅ‚ej lawy i wielkimi cenami. A tradycyjne dania to….


I to koniec dzisiejszego dnia…

A jutro? Zobaczymy jutro…







mleko

Komentarz(28)

  1. chciałbym się dowiedzieć czy płacicie gotówką czy kartami?
    sam wybieram się na Islandię już 18 lipca ;)

  2. Z tego co pamiętam na Islandii to zawsze sprzedawca pokrywa koszt transakcji kartą. Tak było w 2009 roku, może się coś zmieniło po kryzysie :)

  3. Jak dotąd nawet na najbardziej zapyziałej stacji benzynowej czy muzeum na największym zadupiu można płacić kartą :)

    Co do gotówki to jak na razie wyjÄ…Å‚em 10 000 ISK i chyba tylko raz nimi zapÅ‚aciÅ‚em za zupÄ™…

  4. W 3 rocznice życzymy szczęśliwej podróży do kolejnych Jubileuszy niech dobry los się kłania w pas causy od mamy taty i gonzusia

  5. piekna wycieczka, tym lepiej mi sie czyta, bo dokladnie 3 lata temu bylismy z Zona na Islandii w podrozy pozlubnej :)

    rozwazcie jeszcze jakies zwiedzanie, bo siedziec do 19 czerwca w Reykjaviku to za dlugo- niby to stolica, ale przejdziecie ja wzdluz i wszerz w jeden dzien :)

  6. Gratuluję wyjazdu, ale byłbym ostrożny w chwaleniu zjadaniem gatunków zwierząt zagrożonych. Maskonur vel Puffin i wieloryby do takich należą.

    Nie jestem wojującym działaczem Greenpeace, też podróżuję, nawet byłem ostatnio na Islandii. Widząc te stworzenia w naturalnym środowisku i mając podstawową wiedzę o kłusownictwie i połowach, możliwości nieodwracalnego przetrzebienia populacji, nie przyszło mi do głowy zamawiać ich w restauracji.

    JeÅ›li porównuje ich zdjÄ™cia na Twoim talerzu i “w przyrodzie” to subiektywnie wolÄ™ to drugie. Może siÄ™ ze mnÄ… zgodzisz?

    Takimi wpisami i podkreÅ›laniem, że czegoÅ› indziej siÄ™ nie zje, nakrÄ™casz w pewnym sensie popyt, konsekwencji możesz siÄ™ domyÅ›lać. OczywiÅ›cie to Twoje prawo spróbować “regionalnych” specjałów, które mogÄ… zaoferować miejscowi. Można też jednak pomyÅ›leć trochÄ™ szerzej. Do czego namawiam:)

    Pozdrawiam i życzę kolejnych udanych wyjazdów.

  7. Islandia to taka odskocznia od codziennej bieganiny. Pustka, spokój, cisza:)
    Chciałbym się tam kiedyś wybrać, tylko koszty wyprawy są niestety wysokie, może uda się kiedyś zebrać grupę zapaleńców nieznanych podróży. Ciekawe artykuły o Islandii można przeczytać na http://przegladislandzki.pl

Opublikuj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *