Home relacja Maroko część 2, czyli jedziemy do Rabatu przez (prawie) AlgieriÄ™…

Maroko część 2, czyli jedziemy do Rabatu przez (prawie) AlgieriÄ™…

Maroko 2010.03. Czesc 2. LogoCiÄ…g dalszy naszej marokaÅ„skiej podróży…


Rano docieramy na lotnisko. Szybka kawa i croissant, po nich udajemy się już na security, później do gate. Po drodze sprawdzenie paszportów. Okolice okołogatowe mało ciekawe, jeden sklepik z artykułami  spożywczymi(+kawa, herbata itp) i WC.
Ścisk, ale w miare dużo siedzeń. Stojąc w kolejce spotykamy Polaków lecących tym lotem. Okazuje się, że to gracze w brydża, a z ich rozmowy wychodzi, iż jadą do Maroka rozegrać jakiś mecz/mecze. Nie jest to ich pierwsza wizyta w Maroku, otrzymujemy od nich dużo cennych wskazówek dotyczących pobytu w Maroku.
Wchodzimy do samolotu, start o 10.20 , drzemka w samolocie i dolatujemy do Maroka ok 12.10 (czasu lokalnego). Okazuje siÄ™, iż nasi Rodacy majÄ… wynajÄ™ty samochód na lotnisku, dziÄ™ki czemu “Å‚apiemy stopa” i zostajemy podwieziemi na dworzec kolejowy w Fezie. Razem z nami zabiera siÄ™ Czech, mówiÄ…cy bardzo dobrze po polsku, który także wysiada na dworcu. Å»egnamy siÄ™ z brydżowÄ… zaÅ‚ogÄ… i idziemy do terminalu.
Plan pobytu jest taki: jedziemy do Rabatu, później do Meknes a na koÅ„cu wracamy do Fezu. Do pierwszego pociÄ…gu w kierunku Rabatu mamy kilka godzin, wiÄ™c kupujemy bilety i idziemy na miasto. Niestety od samo przylotu pada, wiÄ™c nie jest ciekawie… ZapomniaÅ‚em także paska do spodni, ale znajdujemy na to sposób. Idziemy do banku, wymieniami eurasy na dirhany i dokonujemy pierwszego targowania i zakupu. Tym sposobem mam nowy pasek do spodni za caÅ‚e okrÄ…gÅ‚e 20 Dh, czy jakies 7-7.5 PLN :)
ChodzÄ…c po okolicy odnajdujemy maÅ‚a knajpkÄ™, gdzie obsÅ‚ugujÄ…cy nas chÅ‚opak, mówi po angielsku. Zamawiamy 2 herbaty z miÄ™tą oraz 2 tadżiny i saÅ‚atki. JesteÅ›my wygÅ‚odniali, wiÄ™c wciÄ…gamy wszystko w mgnieniu oka. I pierwsze zaskoczenie – rachunek – caÅ‚e 65 Dh, czyli lekko ponad 20zÅ‚. Za tyle jedzenia. Zapowiada siÄ™ fajnie. Wracamy na dworzec, zajmujemy miejsce pod ścianÄ… i patrzymy. Dworzec czysty, nawet papierka nie ma na podÅ‚odze, nieustannie krążą panie z mopami i czyszczÄ… podÅ‚ogÄ™. Po prostu elegancja-francja :) Sprawdzamy nasz pociÄ…g na tablicy – ok, odjeżdżamy z peronu nr 3. PrzechodzÄ…c z dworca na perony trzeba okazać bilet, inaczej nie wyjdziemy. Idziemy na peron, pociÄ…g już stoi, niewiele myÅ›lac wchodzimy do Å›rodka. 15 minut czekania i ruszamy.
Obserwujemy co jest za oknem, dodatkowo jestem zaczepiany przez dziecko, które ewidentnie szukaÅ‚o zajÄ™cia i zaczepki :) Mija półtora godziny. Pojawia siÄ™ konduktor, prosi o bilety. Z biletami wszystko ok, okazaÅ‚o siÄ™ tylko, iż pojechaliÅ›my nie do Rabatu, ale dokÅ‚adnie w drugÄ… stronÄ™. Do Algierii, z którÄ… granica jest zamkniÄ™ta. Za oknami ciemno (dochodzi 20). Fajnie. Na nasze szczęście konduktor mówi po angielsku. Zaprasza nas do swojego przedziaÅ‚u – mamy nadziejÄ™, iż nie jest jakimÅ› gwaÅ‚cicielem :D Znika na chwile. Mówi, że nam pomoże i bÄ™dziemy mogli na tych biletach dojechać do Rabatu – bez żadnej dopÅ‚aty… Mija półgodziny, dojeżdzamy do stacji. W sumie stacyjki. Peron to 15m betonu, trzy drewniane sÅ‚upy i ciemność. DookoÅ‚a nie ma nic! MyÅ›limy: “fajnie, zjedzÄ… nas jakieÅ› tygrysy albo wilki”. Ale jednak nie… PociÄ…g stoi. Mija 15min – dalej stoi. Po 20 minutach z drugiej strony nadjeżdża pociÄ…g. Ten wÅ‚aÅ›ciwy. Wsiadamy i jedziemy już we wÅ‚aÅ›ciwą stronÄ™. Wychodzi na to, iż caÅ‚y pociÄ…g czekaÅ‚ specjalnie po to, abyÅ›my mogli zapakować siÄ™ do drugiego pociÄ…gu. Po prostu szok i zaskoczenie. DziÄ™kujemy konduktorowi. Miejsc siedzÄ…cych oczywiÅ›cie nie ma. Stoimy na korytarzu. Dach przecieka (ciÄ…gle pada deszcz), na podÅ‚odze robiÄ… siÄ™ kaÅ‚uże. Jest wypas. PociÄ…gi w Maroku sÄ… niczym  w polska klasa 1 w PKP, dodatkowo kosztujÄ… mniej niż klasa 2 w Polsce. Mogliby tylko dach naprawić. Nie ma co narzekać, grunt, że nie musieliÅ›my czekać do rana na pociÄ…g. Wleczemy siÄ™ niemiÅ‚osiernie. Obfite opady deszczu spowodowaÅ‚y liczne obsuniÄ™cia siÄ™ ziemi(gliny) na tory. MusiaÅ‚a ona być nieustannie usuwana przez ludzi. Na tej podstawie dedukujemy, iż pociÄ…g którym wÅ‚aÅ›nie jedziemy to pociÄ…g, którym mieliÅ›my jechać z Fezu. Opóźniony. Tylko czemu nie byÅ‚o o tym informacji na dworcu? A może to ja byÅ‚em ślepy? JakoÅ› dojeżdzamy do Rabatu. Jest 2 w nocy. Hotelu nie mamy. Ciemno, na ulicy nie ma nikogo. Na szczęście naszym pociÄ…giem przyjechaÅ‚a też marokanka mówiÄ…ca po angielsku. OkazaÅ‚o siÄ™, iż ma ona zarezerwowany jakiÅ› hotel w pobliżu. Idziemy za niÄ…. Jest hotel. SÄ… wolne pokoje (w koÅ„cu to nie sezon). Znajdujemy 220Dh w portfelu i idziemy do pokoju. Szybki prysznic, toaleta na maÅ‚ysza (dziura w ziemi :D ) i kÅ‚adziemy siÄ™ spać – ten dzieÅ„ byÅ‚ wyjÄ…tkowo dÅ‚ugi…
DziÄ™kujemy za nocleg i idziemy w stronÄ™ Medyny – raptem 300m dalej :)
O tym już w kolejnym wpisie…
A tak Stefcia cieszyła się z noclegu:
Maroko 2010.03. Czesc 2. Rabat nocleg
Stefcia zadowolona z pierwszego noclegu w Maroku...

RelacjÄ™ z Maroka możesz przeczytać też na blogu Stefci –> KLIK





mleko

Komentarz(5)

  1. Hej podziwiam was! Ja również wybieram się na wycieczkę 5 dniową do Maroco. Chciałam zapytać czy pamietacie namiar na hotel w którym spaliście w Rabacie? Bardzo proszę o pomoc w tej kwestii. Pozdrawiam :)

  2. Pingback: davao hotels

Opublikuj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *