7 kwietnia (niedziela) to nasz drugi dzień w Xi’an.
Na początek byliśmy w Shaanxi Heritage Museum, położonego na południe od murów miasta. Dojechaliśmy tam szybko, wygodnie i tanio (2CNY) metrem, które jest czyste i ładne.
Wstęp do muzeum jest darmowy, trzeba tylko okazać paszport albo chiński dowód osobisty. Każdy może dostać tylko jeden bilet, dodatkowo w popularnych godzinach tworzą się kolejki do kasy. My czekaliśmy około 20 minut. Obcokrajowcy dostają dodatkową specjalną listę gdzie podają swoje imię, płeć, przedział wieku i nr paszportu.
Muzeum przedstawia historię prowincji Shaanxi (tutaj leży Xi’an) od czasów starożytnych do czasów dynastii Qing. Oczywiście można tu znaleźć żołnierzy z terakotowej armii jak i kilka ciekawych, widowiskowych, chociaż krótkich filmików.
Kilka zdjęć:
Następnie udaliśmy się do DaMing Palace Park. Ten z kolei położony jest na północ od murów miasta. Tam także dojeżdżamy metrem. Po drodze czekał nas tylko w miarę krótki spacer ze stacji metra. Wstęp do parku jest darmowy, płaci się tylko na wstęp do części kompleksu (kilka budyneczków + replika całego kompleksu pałacowego DaMing)
Sam park jest bardzo ładny i bardzo duuuuuuuuży. Przeszliśmy go praktycznie wzdłuż i wszerz. Posiedzieliśmy nad jeziorkami, przeszliśmy się po “peony garden” (ogród z piwoniami). Park ma kierunkowskazy oraz tabliczki z opisami w miejscach, gdzie oryginalnie znajdowały się poszczególne budynki kompleksu pałacowego.
Do parku chyba nie zagląda wielu turystów, bo wszyscy się na nas dziwnie patrzyli, robili zdjęcia również po kryjomu:)
Owocami spaceru są poniższe fotki:
Wychodząc z parku trafiliśmy na stoisko z rozłupywaczami pereł. Pierwszy raz widzieliśmy na żywo jak “wydobywa” się perły z małż (???). Świeżo wydobyte perły można od razu zakupić. Świeższe już chyba nie mogą być :)
Dzień zakończyliśmy mocno jedzeniowo. W drodze z Daming Parku do domu natrafiamy na “grillową” uliczkę, która leży poza murami miasta.
Próby porozumienia się po chińsku były początkowo nieskuteczne, ale po powtórzeniu się udało. Radość była obustronna:) Stefcia liczyła po chińsku i się udało – a Chinki aby nie były do tyłu, to i one potem podały nam liczbę po angielsku.
Na początek zabieramy się za piwo oraz mięsne patyczki:
Do tego później dokładamy pyszne, małe i tanie (5 CNY za całą porcję) chińskie mini-sajgonki:
Na koniec dopychamy się jedzeniem na jedzeniowej ulicy niedaleko hostelu (obszar nazywany Muslim Quarter). Główna ulica cechuje się wyższymi cenami, ale wystarczy trochę zboczyć i ceny robią się o wiele przyjemniejsze.
Warto tak pójść i po prostu popatrzeć nie tylko na przeróżne jedzenie, ale także na wszelkiego rodzaju pamiątki (np wycinanki).
Bierzemy prostą zupę oraz makaron z warzywami i mięsem:
Nasz spacer według GPS Loggera (17,7 km):
Tym pozytywnym i smacznym akcentem kończymy nasz dzień.
Xi’an, nie Xi`an :)
Polecam przejażdżkę po murach rowerem :)
dzięki za info o zmianie numeru autobusu :) już sobie zmieniłam w notatkach
20rmb za fryzjera w Chinach to majatek;)
pzdr
Byłem w Xian w styczniu , oczywiście tam się jedzie głównie żeby zobaczyć terakotową armię.Doceniam i szanuje wszystkich , śpiących w hostelach i przemieszczających się miejscowymi autobusami. W chinach jest stosunkowo tanio.
Ja z lotniska i na lotnisko jechałem taksówką chyba płaciłem 120 RMB a spałem w sofitelu gdzie za 70 euro za noc !!! ,
dostałem apartament dwupokojowy z dwoma łazienkami. Gdzie na przywitanie czekał na mnie koszyk z owocami na stole.
Armia znajduje się jakieś 30 km za miastem i dałem się namówić na autobus.
Katastrofa, jechaliśmy dwie godziny ,gość zatrzymywał się co 10 metrów żeby złapać kolejnego pasażera.
To forum czyta wiele osób ,takich, które przemieszczją się z plecakiem, oraz takie ,które używają walizki samsonite i wszyscy cieszymy się z atrakcyjnie kupionego biletu lotniczego .Myślę że każdego podpowiedzi są wartościowe.
Nie polecam terakotowej armii strata czasu jednak jakby ktoś chciał to busiki znajdują, wychodząc z dworca po lewej stronie pomiędzy dworcem a murami bilet 8CNY i jedzie bezpośrednio na miejsce ok 1h.
Ale są ciekawsze miejsca w okolicy.
Z całych Chin właśnie w Xian najbardziej smakowały szaszłyczki- kwestia doprawienia
JASZCZUR, jaka strata, byłem 2 tyg. w Chinach i właśnie Armia zrobiła na mnie największe wrażenie !!!
Super dzienniki, dzięki Wam wiem więcej o tym pięknym kraju.
W czwartek ruszam: Hong Kong – Kanton – Szanghai – Ningbo – Yiwu – Szanghai (14 dni, służbowo).
Mleko jak możesz to napisz jaki jest koszt karty sim chińskiej i opłaty za połączenie do kraju. Dzięki z góry :)
Do Armii nie jedziemy bo nie mamy czasu :)
Za to jedziemy na 1-1.5 dnia do Hua Shan (taka fajna gorka) wraz z noclegiem na szczycie góry :)
@Balthazar
W sumie dopiero dzisiaj bede kupowac, sim kosztuje coś od 40 do 100 CNY (zalezy jaki) ale kosztow do Polski nie znam.
Jak już to dzwonimy za pomocą systemu Rebtel (opisywanego na Mlecznych)
A ja mam do Ciebie Mleko pytanie, które mnie intryguje ;p Nie odbierz tego źle pytam bo po prostu jestem na początku drogi kreowania swojego życia zawodowego i chciałbym się dowiedzieć, gdzie ty pracujesz, że masz możliwość brania urlopów na takie długo okresy co taki czas jak podróżujesz ;p ?
@qubasek
Pracuję sam dla siebie, m.in. w mlecznepodroze.pl :)
Inna sprawa, że przy własnej działalności nie ma czegoś takiego jak urlop… :)
No to fakt a możesz zdradzić jaką działalność masz jeszcze oprócz mlecznych czym się zajmujesz :0 ?
Świetna relacja! Aż mi tęskno przez te wszystkie zdjęcia :) Aga tak trzymaj, ćwicz chiński przy każdej okazji :)