Początkowo zaplanowany na Maltę, ostatecznie zmieniony na Londyn. W dniach 22-23 listopada odbył się 1. Zlot Mlecznych Podróży.
Zapraszam na krótką relację z tego wydarzenia :)
Historii wyboru miejsca (i późniejszej zmiany z Malty na Londyn) nie trzeba opisywać, można sobie o tym poczytać na forum (KLIK)
Koniec końców przyszła pora na zlot z Londynie. Przyloty uczestników odbywały się przez kilka dni, kulminacyjnym momentem była nocka na lotnisku Stansted.
Niestety dmuchane materace mają taką wadę, iż najlepiej z nich się korzysta jeśli są nadmuchane:
Wygodnie ułożeni w kąciku specjalnie zorganizowanym ze znalezionych ławek, po przylocie ostatnie grupy ludzi (z Wrocławia) poszliśmy spać, by rano busami firmy easyBus pojechać do Londynu.
Po przyjeździe do miasta, grupa nocująca w Hostelu St. Christopher’s Inn London Bridge udała się tam zameldować.
Z przejażdżki metrem najbardziej zadowolone były zwierzaki:
MUZEUM RAF-u
Pierwszym punktem było spotkanie w londyńskich Muzeum RAFu (www.rafmuseum.org.uk) – w końcu do zlot lotniczy :)
W oczekiwaniu na resztę ludzi odpoczywaliśmy na ławkach znajdujących się na terenie muzeum.
Przemierzyliśmy też lotnicze berety uszyte własnoręcznie przez Stefcię:
A także jedyny egzemplarz MlecznoPodróżowej torby:
Po zebraniu się kompletu zainteresowanych wybraliśmy się na zwiedzania muzeum. Ciężko to opisać – dlatego najlepiej pokazać zdjęcia :)
W muzeum znajduje się historia lotnictwa “na jednej ścianie”, czyli ułożone chronologicznie najciekawsze i najważniejsze wydarzenia z tej dzieciny.
Można nawet usiąść w kokpicie…
Na koniec zwiedzania przyszedł czas na pamiątkowe zdjęcie pod samolotami :)
Następnie udaliśmy się pod Big Bena, aby zabrać resztę zlotowiczów i udaliśmy się na jedzenie do chińskiej dzielnicy.
Po jedzeniu zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia w londyńskim Chinatown
Najedzeni mogliśmy spacerkiem (niektórzy metrem) udać się do hostelowego pubu, gdzie miał miejsce zlotowy wieczór. Rozdaliśmy na nim, za pomocą maszyny losującej, portalowe gadżety, m.in. MlecznoPodróżowe koszulki.
Impreza zakończyła się bodajże około drugiej w nocy, kiedy to zamykano pub…
Niedziela była dniem “wolnym” i każdy mógł robić, to co chciał. Część z nas udała się na Brick Lane (coś na styl Camden Town)
oczywiście głównym punktem było jedzenie :)
Ponownie zdjęcia powiedzą więcej niż tysiąc słów:
Krowa odwiedziła Buckingham Palace
A także inne miejsca:
Przyszedł też czas na popołudniowy relaks na trawce:
i kubek kawy
Natomiast tuż przed samym przyjazdem wieczornego easyBusa trzeba było zaspokoić głód:)
Wow… krótkie rękawki w listopadzie?? Super! To na pewno jednak nie malta? ;)